Rozdział 11

-Proszę powiedzcie mi, że to nie koniec-Liz marudziła dzisiaj bardziej niż co dzień.
-Niestety Liz. Nic co dobre nie trwa wiecznie-pocieszałam ją (:P).
-Ale ja nie chcę wracać! Tak dobrze układa mi się z Liamem-wiecie o co chodzi? Wakacje się kończą za kilka dni i będziemy musiały wrócić do Polski. Liz od tygodnia rozpacza.
-Przeżyjesz. Jeśli się kochacie to odległość nie będzie miała znaczenia.
-Ty mnie nie rozumiesz. Nie jesteś zakochana w nikim stąd....-tak szybko jak to wypowiedziała, ja pożałowałam, ze wogle próbuje ją pocieszyć. Liz szybko przykryła dłonią usta, jakby zrozumiała, że powiedziała o kilka słów za dużo. Jej twarz nagle spoważniała.
-Jul ja....
-Wiesz co? Daruj sobie-przerwałam-obie wiemy o co chodziło, ale ja nie mam ochoty zaczynać tego tematu ZNOWU. Wychodzę, mamy dzisiaj występ, trzeba się przygotować. Cześć-rzuciłam i nie czekając na odpowiedź wyszłam znowu. Prawda jest taka, że Liz nie miała racji mówiąc, że nie jestem w nikim zakochana. Jestem i to nie w jednej osobie. Najgorsze jest w tym to, że nie potrafię wybierać i podejmować trudnych decyzji, co czyni mnie totalną debilką. Łatwiej byłoby, żeby któryś z "kochanych" przeze mnie chłopaków nie odwzajemnił uczucia, ale NIE! Oni musieli czuć to samo do mnie. Życie jest brutalne. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Na moje nieszczęście dzwonił Harry. Odebrałam. Mieliśmy utrzymywać przyjacielskie stosunki i jak narazie nieźle nam to szło.
-Siema Jul! Mam propozycję, może po występie wyskoczyłabyś z nami na próbę? Nasz choreograf powiedział, że wniosłabyś świeżego powiewu w nasz układ. To jak pomożesz?
-Pewnie, o ile Liz nie wpadnie w depresję i nie będę zmuszona z nią zostać.
-Liz będzie tam z Liamem, więc spokojna głowa.
-Dobra dobra. To do zobaczenia.
-Narazie i powodzenia na występie! Jesteście najlepsi!-rozłączył się. Właśnie dlatego ciężko mi wybrać. Harry jest taki kochany, że ciężko jest mu cokolwiek odmówić. Weszłam do sali, gdzie miałam spotkać się z grupą, ale były jeszcze dwie godziny do spotkania, więc nikogo nie było. Postanowiłam, że się rozgrzeję i coś zatańczę. Wykonałam coś w TYM stylu.  Po zakończonym tańcu usłyszałam oklaski. Odwróciłam się i zobaczyłam Adriana, który stał w wejściu i klaskał. Poczułam, że się czerwienię.
-Nieźle, nieźle-skwitował-co ty tu robisz, dwie godziny przed ''zbiórką"?
-A nic takiego. Po prostu....nie mogłam znaleźć sobie miejsca w domu-Adrian podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
-Chcesz o tym pogadać?-ach ta jego uprzejmość.
-Nie wiem, czy chcę o tym pogadać-przyznałam.
-Hmmm już wiem co ci poprawi humor!-rozpogodził się-Lody!!! Nie chcę słyszeć "nie". Ja stawiam i nie słyszę wykrętów-pociągnął mnie za rękę. Nie miałam wyboru. Poszliśmy do butki z lodami, gdzie nabyliśmy ten przepyszny deser i usiedliśmy na pobliskiej ławce. Nagle poczułam potrzebę zwierzenia się.
-Pokłóciłam się z Lizką-wypaliłam-po prostu...ona mnie nie rozumie.
-ale o co chodzi?-zaczął dociekać.
-Za kilka dni musimy wrócić do Polski. Wakacje się kończą a zaczyna się szkoła. Lizka strasznie to przeżywa i powiedziała mi parę ostrzejszych słów.-Adrian zrobił wielkie oczy.
-O rany no tak! Zapomniałem-złapał się za głowę.
- Nie musisz pamiętać. Ty tu zostajesz.
-No taaak. Kurczę, szkoda, ze wyjeżdżasz-westchnęłam
-Najchętniej to zostałabym tu na zawsze. Jakoś nie śpieszy mi się do powrotu do domu. Znaczy...tęsknię za rodziną i w ogóle ale zostałabym tutaj.
-A nie możesz załatwić sobie jakiejś wymiany czy coś? Przecież robi się takie rzeczy.
-No niby tak, ale ja nie mam na to szans. To dla bogatych, albo z samymi szóstkami z języków. Ja z angola jakoś sobie radzę, ale to nic w porównaniu z innymi-zapadła krępująca cisza. Adrian wpatrzył się w niebo.
-Ciężka sprawa.
-Wakacje, wakacjami. Ale nic co dobre nie trwa wiecznie. Ale będę was odwiedzać, obiecuję-wymusiłam uśmiech. Okazało się, że musimy już wracać. Na miejscu czekało na nas full przygotowań. Zaczęła ściskać mnie trema, kiedy już staliśmy za kulisami, czekając na występ. Nagle usłyszałam głos Lizki:
-Julka, Julka!-biegłą do mnie-nie chcę się kłócić Jul. Przepraszam, że tak wybuchnęłam.
-Ja też cię przeprszam za moje zachowanie kocie-Przytuliłyśmy się. Nadeszła nasza kolej. Nasz zespół zatanczył coś TAKIEGO. Otrzymaliśmy gromkie brawa i zakwalifikowaliśmy się do finału!!! Poszliśmy się przebrać. Trema ciągle we mnie wzbierała, tym bardzij, że finałowy taniec zależał ode mnie i Adriana.
-Będzie dobrze-uśmiechnął się do mnie przed występem. "Wszyscy trzymamy kciuki" takiego smsa napisała mi Liz. Wyszliśmy na scenę i zaczęliśmy tańczyć TO, byłam widoczna ale tańczyłam w takim miejscu, że w pewnym momencie mogłam spokojnie zejść ze sceny. Dosłownie minutę przed zakończeniem pierwszej części układu, zbiegłam za kulisy tak, aby mnie nikt nie zobaczył.
-Szybko, nakładaj obcasy!-ponagał mnie Rick. Tak też zrobiłam i ściągnęłam dres (pod spodem miałam czarną sukienkę do tanga. W pewnym momencie zakończyła się pierwsza część i cała grupa jednym ruchem ściągnęła dresy i stanęła w swoich strojach. Ja już byłam na scenie i czekałam na Adriana, który podszedł do mnie już ubrany na czarno. Zatańczyliśmy całą grupą TO  Ja z Adrianem byliśmy parą w środku. Wiem, trochę niekonwencjonalne połączenie, ale nie znacie Ricka i jego pomysłów. Na sam koniec Adrian zrobił coś niespodziewanego. Kiedy stanęliśmy po skończonym układzie, on namiętnie mnie pocałował. Nie pozwolił, żebym odsunęła się od niego. To wywołało burzę oklasków wśród publiczności, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Szybko zeszłam ze sceny. Próbowałam ochłonąć. Co tam właśnie się stało? Co to miało znaczyć?
-Julka!-sułyszałam Adriana. Znalazł mnie siedzącą na pudłach za kulisami-Słuchaj przepraszam cię za moje zachowanie, ale już nie mogłem. Od kiedy cię zobaczyłem wiedziałem, że ty jesteś dla mnie a ja dla ciebie. Zakochałem się w tobie Jul-chwycił mnie za palce-Nie obchodzi mnie czy czujesz coś do mnie czy nie. I tak cię kocham-już chciałam odpowiedzieć, ale Rick zawołał nas. Konkurs się zakończył i wyszliśmy na ogłoszenie wyników.
-Panie i panowie! Zwycięzcą tegorocznego konkursu Dance the Word jest...............................The Funky Dance!!!!-wygraliśmy! Euforia w grupie była powalająca. Dla mnie było za dużo wrażeń. Zrobiło mi się słabo i się zachwiałam. Adrian nie czekał, aż zemdleję, tylko wziął mnie na ręce i zaniósł do garderoby. Kurczę, on był naprawdę kochany.
-Dzięki, już mi lepiej-powiedziałam po trzeciej szklance wody-Adrian pogładził mój policzek. Wtedy coś zrozumiałam. Nie potrzebny mi chłopak gwiazdor, ani sława, ani nic z tych rzeczy. Nie muszę martwić się o to czy moj wybór rozwali czyjś zespół, czy dogadam się z nim. Poczułam też motlki w brzuchu, gdy pomyślałam o tym co zamierzam zrobić. Pochyliłam się i delikatnie pocałowałam Adriana.
-Ja ciebie też kocham-wyszeptałam. Uśmiechnął się, wzięł mnie w ramiona i mocno ucałował. Poczułam....szczęście.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ale w końcu jest. Co myślicie? Komentujcie. Zostawcie po sobie ślad, żebym wiediała, że ktoś czyta tego bloga i że mam dla kogo pisać. A tak swoją drogą to jak sądzicie? Czy Julce i Adranowi się ułoży? Czy miłość do chłopaków z One Direction się odezwie?

2 komentarze:

  1. Świetnie ♥ Dawno cię u nas nie było, zapraszamy na nowy rozdział ! http://dreamsfulfilled3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. superowy blog!!!!! szybko dodawaj kolejne rozdziały polecam też blog love-is-silence!;)

    OdpowiedzUsuń