rozdział 6

-Jak się biegało kochanie?-moja mama (o dziwo) wstała dzisiaj bardzo wcześnie i zrobiła mi śniadanie (płatki z mlekiem). Od dwóch dni starałam się zachowywać normalnie i nie pokazywać rodzicom, że mam jakiś p r o b l e m. Biegałam rano dwie godziny (od 6 do 8.00), ćwiczyłam układ, spotykałam się z Lizką itd. Mama cały czas mi się przyglądała. Wzruszyłam obojętnie ramionami.
-W porządku. Natknęłam się na Michała, tego no wiesz co mi się kiedyś podobał, ale to były czasy podstawówki.
- I co?
-Nic, ale powiem ci, że wyładniał-mama mruknęła ze zrozumieniem.
-Spakowałaś się? Za dwie godziny masz samolot. Wciąż jestem sceptyczna co do tego wyjazdu.
-Och mamooo-jęknęłam- Wcale nie jest. Widziałaś jak zależy mi na tańcu, jak ćwiczę. Po za tym to świetna okazja do podszkolenia się w angielskim-mama westchnęła.
-Niech ci będzie. Liz, dojedzie do ciebie za tydzień, tak?
-Tak jak wróci z nad morza-szybko zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju, sprawdzić maila. Okazało się, że Rick do mnie napisał:
Witaj Jul! Nastąpiła drobna komplikacja. Mówiłem ci już, że ten występ za niecałe dwa tygodnie to rodzaj konkursu. Więc musimy zatańczyć dwa układy. Mam nadzieję, ze ciężko ćwiczysz bo oczywiście tańczysz. Ponad to wszystkie dziewczyny zatańczą drugi układ. Dowiesz się wszystkiego na treningu. Mam nadzieję, że świetnie kręcisz biodrami. Pozdrawiam Rick.
Dobra, to było dziwne, ale nie zastanawiałam się nad tym, bo do pokoju wparowała mi Liz.
-Witaj kocie! Przyszłam się pożegnać. Zaraz wyjeżdżam, a ty kiedy masz samolot?
-Za dwie godziny.
-Świetnie. Pamiętasz co ustaliłyśmy w związku z twoim..."małym problemem?"-narysowała w powietrzu cudzysłów. Kiwnęłam energicznie głową.
-Tak. Muszę dowiedzieć się co czuję do Harrego i Zayna, a przy tym nie skłócić zespołu.
-Świetnie. Lepiej podchodź do tych dwóch z dystansem. Po przebywaj trochę z innymi chłopakami.
-yhmmm. Dobrze mamo. Kurcze jestem głodna-palnęłam, Liz zaniosła się od śmiechu.
-Nie jadłaś nic jeszcze?
-Jadłam ale znowu głód mnie bierze. To pewnie od tych treningów.
-Zawsze jadłaś jak cię coś trapiło. Teraz przynajmniej nie przytyjesz bo trenujesz-uśmiechnęła się-Muszę lecieć-Objęłam moją przyjaciółkę i dałam jej całusa w policzek. Kiedy Lizka wyszła ruszyłam do kuchni, gdzie chwyciłam drożdżówkę i pochłonęłam ją w rekordowym tępie. Potem sprawdziłam, czy wszystko zabrałam i zanim się obejrzałam siedziałam w samolocie do Londynu. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Kilkanaście minut przed londowaniem ogarnęłam się, spakowałam wszystkie rzeczy ( w tym papierki) jakie miałam i czekałam na londowanie.
                                 Na lotnisku czekała na mnie ciocia, która mnie uściskała.
-Witaj ponownie. Pewnie jesteś głodna.
-Cześć ciociu, jeszcze jak. To wszystko przez te treningi. Moje ciało potrzebuje więcej energii-ciocia się zaśmiała.
-Świetnie. Zrobiłam wcześniej obiad-ruszyłyśmy do samochodu cioci. Ciocia nie żartowała. Zrobiła typowo polski obiad, czyli schabowy i ziemniaczki a do tego przepyszna mizeria. MNIAM! Po obiedzie poszłam z moją kochaną "opiekunką" na zakupy. Kupiłam sobie  To i : To oraz : To . Potem poszłyśmy  na lody. Usiadłam na ławce i czekałam aż ciocia przyniesie mi mój rożek z automatu, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się i aż podskoczyłam. Za mną stał cały zespół One Drection. Wszyscy się do mnie szczerzyli.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś, że wróciłaś?-zapytał z udawanym wyrzutem Louis. Uśmiechnęłam się.
-Po pierwsze to: Cześć chłopaki cieszę się, że was widzę, a odpowiadając na twoje pytanie LOUIS, to nawet o tym nie pomyślałam.
-Dzięki-nadąsał się, a wszyscy buchnęliśmy śmiechem.
-Widzę, że wybrałaś się na zakupy-powiedział Harry nie patrząc mi w oczy. Nie widziałam się z nim od kiedy mnie pocałował.
-A tak, ciocia mnie wyciągnęła.
-Słyszę, że o mnie gadacie- nagle pojawiła się ciocia i podała mi mojego loda.
-OOOOo! Ja też chcę!-palną Niall-Idę, kupić ktoś jeszcze chce???-oczywiście wszyscy chłopcy podnieśli ręce jak w szkole na lekcji. Niall ruszył w stronę automatu, ciągnąc za sobą Louisa. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwała ciocia.
-Co teraz porabiacie chłopcy?
- Głównie to mamy próby. Nagrywamy nową płytę-odpowiedział Liam.
-O to świetnie-znowu zapadła cisza (akurat kończyłam wcinać loda).  Gdy pojawił się Niall z Louisem i lodami , chłopcy zajęli się jedzeniem.
-Kurczę Jul, ze też o tym nie pomyślałam. Wybierz się gdzieś z chłopakami. Muszę zrobić jeszcze papierkową robotę na jutro do pracy, więc się będziesz nudziła. Co wy na to chłopcy?
-Sami chcieliśmy to zaproponować-odezwał się Zayn.
-Świetnie. Wezmę twoje zakupy i widzimy się w domu-gdy ciocia odeszła odezwał się Liam.
-To co robimy?
-Kino?-zaproponowałam.
-Świetnie, Horror-wtrącił Niall.
-Mowy nie ma. Ja wybieram. Jestem dziewczyną a dziewczynom pierwszeństwo-dodałam nim zdążył zaprzeczyć. Szliśmy w kompletnym milczeniu. Harry i Zayn byli wyjątkowo milczący, tylko Louis, Niall i Liam coś od czasu do czasu dodawali. Postanowiłam posłuchać Liz i zachować (przynajmniej tymczasowo) dystans do Zayna i Harrego. Podeszłam do Liama, a ten objął mnie ramieniem w żartach a ja ją teatralnie zrzuciłam.
-Ty Liam, czy oni zawsze się tak zachowują?-powiedziałam półszeptem i wskazałam Hazze i Malika ciągnących się za nami.
-Nie, teraz jakoś tak...coś im odbiło. Trochę drętwa atmosfera.
-Dobrze, ze moja przyjaciółka przyjeżdża, trochę rozkręci towarzystwo.
-Twoja przyjaciółka przyjeżdża? Ta od koszulki.
-Tak-uśmiechnęłam się-będzie za tydzień.
-Twoja przyaciółka będzie za tydzień?- wtrącił Louis i wszedł między nas-A ładna chociaż?
-Ty laluś? Nawet o tym nie myśl- odezwał się Zayn, który się do nas przyłączył.
-Właśnie, ona nie lubi nachalnych podrywaczy-dodałam. 
-A kto powiedział, że jestem nachalny?-popatrzyliśmy na niego wymownie i zaśmialiśmy się. Akurat doszliśmy do kina. Wybrałam jakąś typową komedię przy której można się pośmiać i (celowo) usiadłam pomiędzy Niallem a Louisem. Komedia była na prawdę zabawna. Gdy wyszliśmy z kina po seansie rzuciłam:
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem NA PRAWDĘ STRASZNIE głodna! Chodźmy coś zjeść. Na serio zjadłabym konia z kopytami-wszyscy się zaśmiali.
-Moja krew-poklepał mnie przyjacielsko Niall. Ostatecznie poszliśmy na pizze z podwójnym serem. Potem chłopcy zaoferowali się, że odprowadzą mnie do domu.
-Kiedy masz występ?-zapytał Liam.
-Za jakieś dwa tygodnie. To jakiś konkurs czy coś, ale dowiem się wszystkiego jutro.
-Przyjdziemy-rzucił Niall.
-Świetnie, zobaczycie jak okropnie się ruszam, ekstra-udałam focha.
- Nie ruszasz się na pewno gorzej od Nialla-powiedział Louis.
-Ejjj!!!-zareagował ten drugi, a wszyscy się zaśmiali.
-Rusza się milion razy lepiej-powiedział Zayn i wszyscy zwrócili na niego swój wzrok a ja poczułam jak strzelam buraka.
-Widziałeś ją już?-zaczepił Louis. Malik przytaknął-No świetnie, dlaczego on zawsze musi być pierwszy?
-Bo jestem lepszy Bejbe, a po za ty widzieliście ją już podczas karaoke-puścił do niego oko. Znowu się zaśmiałam.
-A no przecież-Liam walną się ręką w czoło.  Gdy podeszliśmy pod dom cioci, podziękowałam chłopakom za wieczór.
-Spotkamy się jakoś jutro?-zapytał Niall.
-Możemy po moim treningu. Mam go od 10.00 do 12.00.
-Akurat będziemy po próbie, to po ciebie wpadniemy ok. 13.00.
-Super-przytuliłam każdego na pożegnanie (oczywiście Harrego i Zayna jakoś krócej niż pozostałych). Harry chyba chciał do mnie podejść bo miał wzrok w stylu: "Możemy pogadać?", ale się rozmyślił. Powstrzymałam się, żeby nie zrobić tego samego i ruszyłam w stronę domu. Kurczę, to "trzymanie na dystans" będzie trudniejsze niż myślałam.



//////Hej, hej, odzywajcie się więcej, chcę wiedzieć, że dla kogoś piszę to opowiadanie :)))

3 komentarze:

  1. Ciekawy :) My także zaglądamy tu regularnie ; ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowy rozdział ! ;) http://one-direction-inmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń